piątek, 4 października 2013

październik

Wraz z przyjściem jesieni, przywitała mnie choroba. Stało się to niezmiernie szybko, mogę pokusić się o przyimek ZA szybko. Mimo tego, iż budzi mnie codziennie rano słońce czuję jego niedosyt, ponieważ zdaję sobie sprawę,że razem z promieniami słonecznymi przyjdzie niezapowiedziany powiew chłodnego wiatru i będzie im towarzyszył aż do końca dnia. Malinowa herbata podsysa apetyt na większą dawkę słodkości, cynamonowe powietrze wypełnia mój dom - szkoda,że nie mogę tego czuć. Mój nos odmawia posłuszeństwa, katar zalewa paczki chusteczek. Nie mogę w nocy spać. Na krok nie odstępuje mnie gripex i witamina C. Jest weekend, muszę odpocząć, muszę nabrać siły na kolejny tydzień zajęć. Nowa grupa, znajome twarze,  miłe uśmiechy wykładowców, praktyka w szkole - wydaje się dość sensownie, prawda? Tylko ja nadal tym wszystkim jestem przerażona, lęk upycham pod wełnianym swetrem. Dopadła mnie po omacku ta cała jesień - próbuję się bronić, jednak na razie jestem na przegranej pozycji.

Czekoladowe wieczory z najukochańszym.
Lech Wałęsa - ciekawy film. Jeszcze muszę obejrzeć sierpniowe niebo.

2 komentarze:

  1. Nie przerywaj kuracji. Życzę powrotu zdrówka! Najlepsza pora na odpoczynek przed ulubionymi serialami. Masa nowych filmów! Polecam "Chcę się żyć".

    OdpowiedzUsuń